bajkowe pedałyblog rowerowy

avatar xbartolinix

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Batavus Cayuca 7362 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy xbartolinix.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2016

Dystans całkowity:302.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:100.83 km
Więcej statystyk

zbuntowany powrót

Czwartek, 18 lutego 2016 | dodano: 18.02.2016
Sen na ogół był spokojny, choć budziłem się kilka razy. Myślę, że jeszcze parę takich nocy i spanie na dziko nie będzie czymś nadzwyczajnym. Zastanawiałem się czym jest ta nić między mną a S. Dlaczego nie potrafię się od tego odciąć, być niezależnym. Może to jej podejście jest takie intrygujące, że nie pozwala przestać o sobie myśleć. Nie umiem tego wytłumaczyć. Pojechałem do obozu AC i ogarnęło mnie lekkie przygnębienie, ale za niedługo Radocyna, więc jest się czym jarać.

Panki i strejt edże na Grzywackiej


Zjazd z Grzywackiej do Kątów

Kąty


AC...
Rower:Batavus Cayuca Dane wycieczki: 85.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pomyślunek!

Środa, 17 lutego 2016 | dodano: 18.02.2016Kategoria z sakwami
Ten wyjazd w ogóle nie był zaplanowany. Pojechałem pod wpływem emocji i ogólnego wkurwienia. Przyczyna nie jest istotna, lecz doprowadziła do zadania sobie pytania, czy mam jaja. Jak się ostatecznie okazało jaja miałem. Szybkie pakowanie potrzebnych rzeczy i w drogę. Jechało się fantastycznie. Nie przesadzam. Wiatr wiał w plecy na tyle mocno, że jechałem na najniższych przełożeniach. Wietrze, krocz ze mną... Po drodze minąłem pewnego faceta, który szedł poboczem ze swoimi dziećmi. Zrównując się z nim, spojrzałem na jego twarz. Malował się na niej nieśmiały uśmiech chyba wymieszany z podziwem, bo kiwał głową niedowierzając. Gdy będąc za Jedliczem ujrzałem pierwsze szczyty Niskiego to aż zaklaskałem z radości. Dodało mi to sił i determinacji. Niebo się przejaśniło i chmury odsłoniły Słońce, a także Księżyc, który już wisiał od pewnego czasu. Rozpoczął się wyścig z czasem, ponieważ chciałem być na Grzywackiej przed zachodem. W N. Żmigrodzie wstąpiłem do sklepu po butelkę wody. Jakiś mały chłopczyk, dosłownie trzyletni, z entuzjazmem powiedział mi dzień dobry. Taki słodziak mały. Chciałem odpowiedzieć z entuzjazmem równym jego, ale pewnie nie wyszło. Do tego grymas układający się w uśmiech też raczej nie był atrakcyjny. Na Grzywacką wjechałem od strony N. Żmigrodu, choć "wjechałem" to znacznie za dużo powiedziane. Ledwo wepchałem, pasuje bardziej. Droga przez las niemiłosiernie się dłużyła, mniej więcej pamiętałem jej przebieg z oazowych czasów.

Na szczycie zrobiłem zdjęcie i wysłałem je, wraz z pozdrowieniami, do S. Nie trudno było się domyśleć, że nie odpisała. Między innymi przez nią potrzebowałem tego wyjazdu. Żeby pomyśleć. Siedząc w namiocie gadałem z K., która wybierała się nad morze, na ptaki. Zasnąłem przed dwudziestą.

Kolacja z Jurkiem. Te świeczki naprawdę są świetne, ale trzeba uważać w ciasnym namiocie...
Rower:Batavus Cayuca Dane wycieczki: 58.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Ładna pogoda, brzydka pora roku

Niedziela, 14 lutego 2016 | dodano: 14.02.2016
Dziś miałem dziwny sen, ale motyw już mi znany. To był jakiś słoneczny dzień, prawdopodobnie na długim weekendzie majowym. Nad rzeką, obok mostu odbywał się festyn dla dzieci i w ramach tego wydarzenia straż zorganizowała pokaz gaszenia pożaru. Byłem przy tym, ale nagle przeniosłem się do swojego domu i z balkonu widziałem kłęby czarnego dymu, jakby paliła się fabryka mebli. Ogień rozprzestrzeniał się. Usłyszałem syrenę wozu strażackiego, który do nas jechał. Paliła się jego kabina i boczna część. Samochód objechał nasz dom i zatrzymał się na drodze, a z szoferki wysiadł dowódca i zaklął:
- Kurwa! Więcej tym gówniarzom wozu nie dam!
W tym samym czasie zadzwonił budzik i musiałem wstawać na dzisiejszą przejażdżkę.


   Po kupieniu tabliczki czekolady w Jaworniku Polskim, stałem jeszcze chwilę pod sklepem i w tym momencie na parking zajechało ciemne auto. Pasażer mało nie skręcił sobie karku patrząc na mnie. W porę rozpoznałem twarz- to M. ze szkoły. W sumie nawet nie wiem jak się nazywa, ale i tak miło mi się zrobiło, że z entuzjazmem mnie przywitał i z zaciekawieniem pytał o trasę.
   Dziś też spotkałem Ann. Z daleka ją rozpoznałem, a raczej jej chód. Wracała z zakupami, jak się później okazało, chciała upiec dziecku ciastka. Była w okularach i bez makijażu- wyglądała inaczej niż na co dzień, co nie znaczy, że gorzej. Okularów nie nosi często, raczej w ogóle, ale teraz musiała, bo od nowych soczewek dostała zapalenia spojówek. Powiedziałem jej, że w okularach nie wygląda źle, sam nie wiem czy skłamałem. Gdy zrównaliśmy się z jej domem zaprosiła mnie do środka, ale prędzej z uprzejmości niż z rzeczywistej ochoty. Odmówiłem rzecz jasna i rzuciłem, że innym razem wpadniemy na wino. Przecież i tak nie piję, więc wszystko się zgadza.
   W Boguchwale na światłach obok kościoła gościu osobówką wyciął z dziesięć słupków. Nie wiem do końca co się stało, bo akurat nie widziałem przyczyny zdarzenia, ale kasowania ostatnich słupków nie przegapiłem.


   Na leśnym odcinku, oprócz sarny, dogoniłem jakiegoś młodego rowerzystę. Wyprzedziłem go, ale ten zaraz wziął na mnie odwet i wrócił na prowadzenie. Szkoda mi było haratać napęd i starać się go znowu wziąć, bo cały czas mam problem z przerzutką i tym razem również tak było. Ale w sumie usprawiedliwianie się jest dla ciot, więc wystarczy.
   Po powrocie Mysia do mnie:
- Dzisiaj w telewizorze była mowa o cudach-po zastanowieniu-a, ty nie wierzysz, no ale mówił ten fajny taki...
- Ziemiec?
-O tak, Ziemniec. Pytał księdza czy te cuda to istnieją. No a on mu na to, że cuda dzieją się codziennie. Nawet jak gdzieś się jedzie i wraca się cało, to już jest cud. I ją sobie tak pomyślałam żeby Ci powiedzieć...

W sumie cały czas na pętli Julia Marcell - Andrew głownie przez miło plumkający bas i jedną zwrotkę:
Droga napalona singielko z mojej okolicy
widziałam twoje zdjęcie na szybach samochodów.
Ukradnijmy jeden z nich i ucieknijmy tak daleko,
gdzieś do kraju, w którym nie da się już wyspowiadać.
Rower:Batavus Cayuca Dane wycieczki: 159.50 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)