- Kategorie:
- po zmierzchu.9
- z sakwami.24
Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2016
Dystans całkowity: | 302.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 100.83 km |
Więcej statystyk |
zbuntowany powrót
Czwartek, 18 lutego 2016 | dodano: 18.02.2016
Sen na ogół był spokojny, choć budziłem się kilka razy. Myślę, że
jeszcze parę takich nocy i spanie na dziko nie będzie czymś
nadzwyczajnym. Zastanawiałem się czym jest ta nić między mną a S.
Dlaczego nie potrafię się od tego odciąć, być niezależnym. Może to jej
podejście jest takie intrygujące, że nie pozwala przestać o sobie
myśleć. Nie umiem tego wytłumaczyć. Pojechałem do obozu AC i ogarnęło
mnie lekkie przygnębienie, ale za niedługo Radocyna, więc jest się czym
jarać.
Panki i strejt edże na Grzywackiej
Zjazd z Grzywackiej do Kątów
Kąty
AC...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Panki i strejt edże na Grzywackiej
Zjazd z Grzywackiej do Kątów
Kąty
AC...
Rower:Batavus Cayuca
Dane wycieczki:
85.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pomyślunek!
Środa, 17 lutego 2016 | dodano: 18.02.2016Kategoria z sakwami
Ten wyjazd w ogóle nie był zaplanowany. Pojechałem pod wpływem emocji i
ogólnego wkurwienia. Przyczyna nie jest istotna, lecz doprowadziła do
zadania sobie pytania, czy mam jaja. Jak się ostatecznie okazało jaja
miałem. Szybkie pakowanie potrzebnych rzeczy i w drogę. Jechało się
fantastycznie. Nie przesadzam. Wiatr wiał w plecy na tyle mocno, że
jechałem na najniższych przełożeniach. Wietrze, krocz ze mną... Po
drodze minąłem pewnego faceta, który szedł poboczem ze swoimi dziećmi.
Zrównując się z nim, spojrzałem na jego twarz. Malował się na niej
nieśmiały uśmiech chyba wymieszany z podziwem, bo kiwał głową
niedowierzając. Gdy będąc za Jedliczem ujrzałem pierwsze szczyty
Niskiego to aż zaklaskałem z radości. Dodało mi to sił i determinacji.
Niebo się przejaśniło i chmury odsłoniły Słońce, a także Księżyc, który
już wisiał od pewnego czasu. Rozpoczął się wyścig z czasem, ponieważ
chciałem być na Grzywackiej przed zachodem. W N. Żmigrodzie wstąpiłem do
sklepu po butelkę wody. Jakiś mały chłopczyk, dosłownie trzyletni, z
entuzjazmem powiedział mi dzień dobry. Taki słodziak mały. Chciałem
odpowiedzieć z entuzjazmem równym jego, ale pewnie nie wyszło. Do tego
grymas układający się w uśmiech też raczej nie był atrakcyjny. Na
Grzywacką wjechałem od strony N. Żmigrodu, choć "wjechałem" to znacznie
za dużo powiedziane. Ledwo wepchałem, pasuje bardziej. Droga przez las
niemiłosiernie się dłużyła, mniej więcej pamiętałem jej przebieg z
oazowych czasów.
Na szczycie zrobiłem zdjęcie i wysłałem je, wraz z pozdrowieniami, do S. Nie trudno było się domyśleć, że nie odpisała. Między innymi przez nią potrzebowałem tego wyjazdu. Żeby pomyśleć. Siedząc w namiocie gadałem z K., która wybierała się nad morze, na ptaki. Zasnąłem przed dwudziestą.
Kolacja z Jurkiem. Te świeczki naprawdę są świetne, ale trzeba uważać w ciasnym namiocie...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na szczycie zrobiłem zdjęcie i wysłałem je, wraz z pozdrowieniami, do S. Nie trudno było się domyśleć, że nie odpisała. Między innymi przez nią potrzebowałem tego wyjazdu. Żeby pomyśleć. Siedząc w namiocie gadałem z K., która wybierała się nad morze, na ptaki. Zasnąłem przed dwudziestą.
Kolacja z Jurkiem. Te świeczki naprawdę są świetne, ale trzeba uważać w ciasnym namiocie...
Rower:Batavus Cayuca
Dane wycieczki:
58.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ładna pogoda, brzydka pora roku
Niedziela, 14 lutego 2016 | dodano: 14.02.2016
Dziś miałem dziwny sen, ale motyw już mi znany. To był jakiś słoneczny
dzień, prawdopodobnie na długim weekendzie majowym. Nad rzeką, obok
mostu odbywał się festyn dla dzieci i w ramach tego wydarzenia straż
zorganizowała pokaz gaszenia pożaru. Byłem przy tym, ale nagle
przeniosłem się do swojego domu i z balkonu widziałem kłęby czarnego
dymu, jakby paliła się fabryka mebli. Ogień rozprzestrzeniał się.
Usłyszałem syrenę wozu strażackiego, który do nas jechał. Paliła się
jego kabina i boczna część. Samochód objechał nasz dom i zatrzymał się
na drodze, a z szoferki wysiadł dowódca i zaklął:
- Kurwa! Więcej tym gówniarzom wozu nie dam!
W tym samym czasie zadzwonił budzik i musiałem wstawać na dzisiejszą przejażdżkę.
Po kupieniu tabliczki czekolady w Jaworniku Polskim, stałem jeszcze chwilę pod sklepem i w tym momencie na parking zajechało ciemne auto. Pasażer mało nie skręcił sobie karku patrząc na mnie. W porę rozpoznałem twarz- to M. ze szkoły. W sumie nawet nie wiem jak się nazywa, ale i tak miło mi się zrobiło, że z entuzjazmem mnie przywitał i z zaciekawieniem pytał o trasę.
Dziś też spotkałem Ann. Z daleka ją rozpoznałem, a raczej jej chód. Wracała z zakupami, jak się później okazało, chciała upiec dziecku ciastka. Była w okularach i bez makijażu- wyglądała inaczej niż na co dzień, co nie znaczy, że gorzej. Okularów nie nosi często, raczej w ogóle, ale teraz musiała, bo od nowych soczewek dostała zapalenia spojówek. Powiedziałem jej, że w okularach nie wygląda źle, sam nie wiem czy skłamałem. Gdy zrównaliśmy się z jej domem zaprosiła mnie do środka, ale prędzej z uprzejmości niż z rzeczywistej ochoty. Odmówiłem rzecz jasna i rzuciłem, że innym razem wpadniemy na wino. Przecież i tak nie piję, więc wszystko się zgadza.
W Boguchwale na światłach obok kościoła gościu osobówką wyciął z dziesięć słupków. Nie wiem do końca co się stało, bo akurat nie widziałem przyczyny zdarzenia, ale kasowania ostatnich słupków nie przegapiłem.
Na leśnym odcinku, oprócz sarny, dogoniłem jakiegoś młodego rowerzystę. Wyprzedziłem go, ale ten zaraz wziął na mnie odwet i wrócił na prowadzenie. Szkoda mi było haratać napęd i starać się go znowu wziąć, bo cały czas mam problem z przerzutką i tym razem również tak było. Ale w sumie usprawiedliwianie się jest dla ciot, więc wystarczy.
Po powrocie Mysia do mnie:
- Dzisiaj w telewizorze była mowa o cudach-po zastanowieniu-a, ty nie wierzysz, no ale mówił ten fajny taki...
- Ziemiec?
-O tak, Ziemniec. Pytał księdza czy te cuda to istnieją. No a on mu na to, że cuda dzieją się codziennie. Nawet jak gdzieś się jedzie i wraca się cało, to już jest cud. I ją sobie tak pomyślałam żeby Ci powiedzieć...
W sumie cały czas na pętli Julia Marcell - Andrew głownie przez miło plumkający bas i jedną zwrotkę:
Droga napalona singielko z mojej okolicy
widziałam twoje zdjęcie na szybach samochodów.
Ukradnijmy jeden z nich i ucieknijmy tak daleko,
gdzieś do kraju, w którym nie da się już wyspowiadać.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
- Kurwa! Więcej tym gówniarzom wozu nie dam!
W tym samym czasie zadzwonił budzik i musiałem wstawać na dzisiejszą przejażdżkę.
Po kupieniu tabliczki czekolady w Jaworniku Polskim, stałem jeszcze chwilę pod sklepem i w tym momencie na parking zajechało ciemne auto. Pasażer mało nie skręcił sobie karku patrząc na mnie. W porę rozpoznałem twarz- to M. ze szkoły. W sumie nawet nie wiem jak się nazywa, ale i tak miło mi się zrobiło, że z entuzjazmem mnie przywitał i z zaciekawieniem pytał o trasę.
Dziś też spotkałem Ann. Z daleka ją rozpoznałem, a raczej jej chód. Wracała z zakupami, jak się później okazało, chciała upiec dziecku ciastka. Była w okularach i bez makijażu- wyglądała inaczej niż na co dzień, co nie znaczy, że gorzej. Okularów nie nosi często, raczej w ogóle, ale teraz musiała, bo od nowych soczewek dostała zapalenia spojówek. Powiedziałem jej, że w okularach nie wygląda źle, sam nie wiem czy skłamałem. Gdy zrównaliśmy się z jej domem zaprosiła mnie do środka, ale prędzej z uprzejmości niż z rzeczywistej ochoty. Odmówiłem rzecz jasna i rzuciłem, że innym razem wpadniemy na wino. Przecież i tak nie piję, więc wszystko się zgadza.
W Boguchwale na światłach obok kościoła gościu osobówką wyciął z dziesięć słupków. Nie wiem do końca co się stało, bo akurat nie widziałem przyczyny zdarzenia, ale kasowania ostatnich słupków nie przegapiłem.
Na leśnym odcinku, oprócz sarny, dogoniłem jakiegoś młodego rowerzystę. Wyprzedziłem go, ale ten zaraz wziął na mnie odwet i wrócił na prowadzenie. Szkoda mi było haratać napęd i starać się go znowu wziąć, bo cały czas mam problem z przerzutką i tym razem również tak było. Ale w sumie usprawiedliwianie się jest dla ciot, więc wystarczy.
Po powrocie Mysia do mnie:
- Dzisiaj w telewizorze była mowa o cudach-po zastanowieniu-a, ty nie wierzysz, no ale mówił ten fajny taki...
- Ziemiec?
-O tak, Ziemniec. Pytał księdza czy te cuda to istnieją. No a on mu na to, że cuda dzieją się codziennie. Nawet jak gdzieś się jedzie i wraca się cało, to już jest cud. I ją sobie tak pomyślałam żeby Ci powiedzieć...
W sumie cały czas na pętli Julia Marcell - Andrew głownie przez miło plumkający bas i jedną zwrotkę:
Droga napalona singielko z mojej okolicy
widziałam twoje zdjęcie na szybach samochodów.
Ukradnijmy jeden z nich i ucieknijmy tak daleko,
gdzieś do kraju, w którym nie da się już wyspowiadać.
Rower:Batavus Cayuca
Dane wycieczki:
159.50 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)